poniedziałek, 16 marca 2015

7: Ciężko jest znaleźć wytłumaczenie.

Hideo... ten... ten... ten fałszerz. Myśli, że ja mu uwierzę w to, co mi wbił do mojej pustej głupiej głowy? Myśli, że mu uwierzę?! Otóż... prawie mnie przekonał... nie wiem tylko czy mu wierzyć... stoję na huśtawce, nie wiedząc na która stronę przejść... jestem rozdzielony na pół, miedzy prawdę a kłamstwo, tylko które jest którym? Nie mam pojęcia. Cały dzień w szkole myślałem tylko o tym, a ten debil patrzył się na mnie jak jakiś psychopata, który chce mnie pożreć. Ten jego szyderczy uśmiech i ten wzrok, który przeszywa moje ciało zimnem na wylot. Dreszcze przechodzą mi przez całe moje ciało, przez każdy jego zakątek... nie mogę wytrzymać... czuje jakbym od tego już umierał. Serce boli mnie z tego przekonania. Naprawdę nie chce, aby Jun darzył mnie sztucznymi uczuciami. Chcę, aby to było szczere, bo... co to za miłość, która nie jest prawdziwa? Równie dobrze można to nazwać miłością bez miłości, co najmniejszego sensu nie posiada. Pozostaje mi jedynie zapytanie Jun'a co do mnie czuje, czy to sztuczne, czy to prawdziwe, a przez jego głowę pewnie przejdzie zboczona myśl. A właśnie zrobił mi to mój mózg. Jestem zboczony? Niee... to moja cholerna podświadomość, która podsuwa mi błędne informacje. Nienawidzę tego... Koniec końców tego piekła, wróciłem do domu trochę oburzony na kruka, nie chciałem go już widzieć. 

- Witaj Kei-chan. - z zamyślenia wyrwał mnie głos Jun'a. Rozglądałem się nerwowo po otoczeniu, ale nikogo nie dostrzegłem. Byłem dość mocno zdziwiony. Szybkim krokiem przeszedłem do kuchni, widząc mężczyznę, pijącego kawę. 
- Ohayo. - przywitałem się z lekkim, przymusowym uśmiechem. 
- Jak było w szkole? 
- Jakoś poszło... bynajmniej źle nie było. - oczywiście go okłamałem,było fatalnie, ale nie chciałem, aby miał przeze mnie zmartwienia. 
- Na pewno? - spytał, aby się przekonać. Nie wiedziałem czemu chciał się upewnić, skoro mówię jasno. No, chyba, ze to jasne nie było, że wszystko było w porządku. 
- Tak, na pewno. - potwierdziłem. 
- No ok. - odparł i pocałował mnie czule w usta. Jego pocałunek był taki, jak zawsze, delikatny i przyjemny, jednak, ja nie odwzajemniłem tego pocałunku, a uśmiech znikł mi z twarzy dosyć szybko. 
- Coś się stało. - oznajmił, odchylając się i patrząc na mnie. 
- Nic się nie stało. - zaprzeczyłem. 
- Kei-chan, powiedz. - nalegał. 
- Nie! - powiedziałem głośnym tonem, a łzy ponownie nalały mi się do oczu, gdyż przypomniałem sobie co mówił Hideo. 

Wbiegłem na górę po schodach, a potem do pokoju. Nie chciałem, aby widział mnie smutnego, ale chyba i tak już za późno... zobaczył moje oczy w słonej wodzie... 
Jun tym czasem zastanawiał się, czy o niego pójść, ale tego nie zrobił. Dał czas chłopakowi, aby mógł się wypłakać i wyżalić do poduszki. Dosyć długo to trwało, bo ponad 3 godziny. 
Sam nie wiedziałem, jak długo mogę płakać... oczy już mnie bolały... nie mogłem tak dłużej. Oderwałem twarz od mokrej poduszki i usiadłem pod ścianą, tuląc ją. Stawałem się senny, a sił nie miałem, nawet na odrobienie zadań.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz